Legendy

O rejonie Puszczy Niepołomickiej opowiada wiele legend. Nie sposób opisać ich wszystkich. Kilka tych najbardziej znanych znajdziecie poniżej.

Kazimierzowski trzos

Powstanie leżących na skraju puszczy Niepołomic zawdzięczamy królowi Kazimierzowi Wielkiemu, który wybudował tu zamek i kościół. Władca ten bardzo ukochał Puszczę, urządzając w niej liczne polowania. Legenda mówi, że monarcha często przebierał się również w chłopski strój i w takim przebraniu wędrował nocami po wsiach, by poznać życie swoich najuboższych poddanych. Pewnego razu zawędrował aż na sam skraj Puszczy Niepołomickiej. Tam natknął się na stojącą w odosobnieniu, niewielką chatę, a że długi marsz strudził go bardzo postanowił poprosić jej mieszkańców o gościnę. Gospodarz powitał go serdecznie i zaprosił do środka. Wnętrze chaty urządzone było bardzo biednie. Szybko jednak niespodziewanemu gościowi podsunięto miskę zupy i ugoszczono najlepiej jak to możliwe. Okazało się, że gospodarzowi urodził się niedawno dziesiąty syn, ale nie ma go kto zanieść do chrztu. Przybysz zgodził się zostać ojcem chrzestnym nowonarodzonego synka. Dwa tygodnie później, w dzień chrztu, gospodarz czekał w raz z rodziną na przybycie wędrowca. Jakież było zdumienie wieśniaków, gdy zamiast biednego włóczęgi przed chatą zjawił się wspaniały orszak. Król docenił to, że pomimo ubóstwa rodzina udzieliła schronienia nocnemu piechurowi. Dotrzymał obietnicy i został ojcem chrzestnym dziecka, któremu nadano imię Kazimierz. Po chrzcie malec otrzymał trzos dukatów i wielki kawał ziemi, dzięki czemu los rodziny odmienił się na dobre.

Do legendy tej nawiązuje pomnik znajdujący się przy południowej ścianie zamku w Niepołomicach, którego uroczyste odsłonięcie nastąpiło 4 marca 2004 roku. Jego autor - Marek Maślaniec - przedstawił na mim króla Kazimierza Wielkiego w towarzystwie małego chłopca. Poniżej znajduje się pamiątkowa tablica z napisem: "Niepołomiczanie królowi, który nam kościół i zamek zbudował, a piękną legendą miłość do przodków naszych opromienił".

Błoto

Król Zygmunt Stary też był częstym gościem "niepołomnej" Puszczy. Podczas jednego z polowań władca dostrzegł wspaniałego jelenia z wielkim porożem. Nie zważając na ostrzeżenia towarzyszy, król popędził konia i ruszył w ślad za zwierzyną. Wkrótce jego myśliwska drużyna pozostała daleko w tyle, a władca został sam. Długo ścigał jelenia, jednak w końcu zgubił jego trop. Wówczas postanowił wracać, lecz nie mógł odnaleźć ani drogi ani swych towarzyszy. W tym czasie zapadł mrok, a w Puszczy rozbrzmiały głosy jej dzikich mieszkańców. Król długo błądził wśród drzew, lecz nikt nie odpowiadał na jego okrzyki. Nieświadomie znalazł się na rozległych mokradłach, leżących w samym sercu Puszczy. Nagle jego koń zaczął zapadać się w bagnie. Władca zsunął się z wierzchowca i zaczął chwytać zwisające gałęzie. Niestety wkrótce i on zaczął pogrążać się w błocie. Z pewnością utonąłby, gdyby nie leśny drwal, który wracał do domu po pracy. Usłyszał on wołanie władcy i wyciągnął go ze zdradzieckiego błota. Drwal zaprowadził króla do swojej chaty, ugościł go i nakarmił. Zygmunt Stary chcąc odwdzięczyć się za uratowanie życia powiedział, że podaruje mu taki kawał lasu, jaki zdąży oborać w ciągu jednego dnia. Nazajutrz drwal natychmiast zabrał się do pracy. Zaprzągł parę wołów i orał cały dzień, od świtu do nocy. Udało mu się wykarczować wielką polanę, czyli dzisiejsze torfowisko Błoto.

Podobno drwal ten zapoczątkował ród Żeleńskich, do którego należał majątek Grodkowice, leżący niedaleko Puszczy. Według legendy podczas orki jeden z wołów padł. Na pamiątkę tego wydarzenia przyszły Żeleński umieścił w swym herbie dwa woły, z których jeden pada. Do dziś można ten herb oglądać na jednym z budynków w Grodkowicach. Czy dostrzegasz na zdjęciu padającego woła?

Poszyna

W 1527 roku w Krakowie wybuchła epidemia. Król Zygmunt I Starty wraz z królową Boną schronili się przed nią, wyjeżdżając do Niepołomic. W tym czasie król urządzał wiele polowań. Specjalnie na jego życzenie sprowadzono wielkiego litewskiego niedźwiedzia. Według legendy podczas polowania niedźwiedź zaatakował królową Bonę, którą wystraszony koń zrzucił z siodła. Królowa była wtedy brzemienna. W wyniku upadku poroniła syna, któremu nadano imię Olbracht i pochowano w podziemiach Kościoła w Niepołomicach. Na pamiątkę tego nieszczęśliwego wydarzenia miejsce wypadku nazwano Poszyną, gdyż mieszkańcy Niepołomic zwykli mówić, że królowa pojechała tam "po syna".

O bohaterskiej Justynie

Kolejna legenda związana jest ze słynnym "Dębem Batorego", który znajduje się w Sitowcu, w pobliżu cmentarza wojennego z 1914 roku. W Puszczy Niepołomickiej żyło ongiś wiele dzikich zwierząt, na które polowali polscy władcy. Najstraszliwszym z wszystkich był tur. Niełatwo było go wytropić, a jeszcze trudniej powalić. Król Stefan Batory - wytrawny myśliwy - postanowił tego dokonać. Wybrał się więc do Puszczy wraz ze swą myśliwską drużyną. Długo kluczyli wśród drzew tropiąc ślady, aż wreszcie dotarli na uroczysko zwane Sitowcem. Drużyna była bardzo zniecierpliwiona i już mieli zaniechać pościgu, gdy nagle z gąszczu wynurzył się ogromny tur. Niespodziewane pojawienie się zwierzęcia wywołało wśród wszystkich wielkie oszołomienie, lecz już po chwili król celował do bestii i posyłał pierwsze strzały. Ranny tur musiał ratować się ucieczką. Nie czekając na pozostałych Stefan Batory ruszył jego śladem. W końcu zmęczone ucieczką zwierzę padło na niewielkiej polance. Król chcąc dobić tura ruszył w jego stronę, lecz tamten ostatkiem sił zdołał rzucić się na przeciwnika. Przygoda skończyłaby się tragicznie, gdyby nie córka leśniczego, Justyna, która w porę wypuściła do tura zabójczą strzałę. Myśliwska drużyna, która dognała władcę chwilę później długo nie mogła uwierzyć w bohaterstwo młodej dziewczyny. Znużony król usiadł pod dębem by nieco ochłonąć. Na pamiątkę tego wydarzenia dąb ten nazwano "Dębem Batorego".

Niestety, 28 maja 2003 roku 600-letnie wówczas drzewo powalił piorun. W listopadzie tegoż roku na jego miejscu posadzono "następcę", a w 2005 na runku w Niepołomicach stanęła fontanna z pomnikiem przedstawiającym leśniczankę Justynę, który ma przypominać mieszkańcom o pięknej legendzie.

Komentarze: